– Bicie rekordu Guinnessa przerwane przez anomalia pogodowe
Valerjan wystartował w południe wspólnie z zawodnikami Mazovii 24h, od samego początku bicia rekordu były narzucone trudne warunki przez naturę. Upał oraz duszność były trudne do zniesienia, zaś silny wiatr skutecznie utrudniał jazdę zawodnikom.
Przy biciu rekordu zabronione jest korzystania z jazdy na wachlarzu (za zawodnikami), więc Valerjan musiał samodzielnie torować sobie ścieżkę, często tworząc osłonę dla innych zawodników. Po 17 godzinie podniosła się wichura, która wywracała drzewa na trasie, wichurze towarzyszyły pioruny dodając animuszu zawodnikom. Po dotarciu do strefy obsługi zawodników okazało się, że miasteczko namiotowe przestało istnieć. Na miejscu stanowiska Valerjana zostało sterta pogniecionych namiotów, zaś namiot do regeneracji odleciał na kilkadziesiąt metrów. Pomimo wichury czytniki na trasie nadal działały, a było to najistotniejsze, ponieważ rejestrowały dystans do pobicia rekordu.
Organizator przerwał zawody, Valerjan przejeżdżając po zniszczonych namiotach i czytnikach podjął decyzję kontynuować bicie rekordu, miał na półmetku pokonane 145 km (rekord wynosi 260 km). Chciał wykorzystać podmuchy wiatru, który w tym momencie wiał zawsze w plecy tworząc lej w wichurze. Po odszukaniu kilka batonów energetycznych w stosie zgniecionych namiotów, na swoją odpowiedzialność samotnie wyruszył na następną rundę niesiony przez wichurę, sądząc,że wichura ustanie. Po wichurze spadła ulewa, która zniweczyła wszystkie starania, deszcz rozmył trasę, trasa się stała trudno przejezdna, trudno było w ścianie wody osiągnąć szybkości, które mogły doprowadzić do pobicia rekordu.
Po 2 godzinach organizator wyścigu wznowił zawody, Valerjan podjął decyzję zaprzestania tej nierównej walki, według wytycznych Guinnessa nie wolno zatrzymać czasu bicia rekordu, w odróżnieniu od czasu w wyścigu Mazovii 24.